Marcin & Bartłomiej Brat Oleś DUO
Marcin Oleś – double bass; Bartłomiej Brat Oleś – drums
1.Three Chords
2.Betula
3.Skrik
4.Lukasc
5.Avalanche
Compositions: 2-6-8 Bartłomiej Brat Oleś
1-3-4-5-7-9 Marcin Oleś; 10 Oleś/Oleś
Recorded March 1, 2 2008; Fenommedia 2008 FM 08-007
LINERNOTE
Po wielu latach wspólnej pracy, koncertach, sesji nagraniowych, jako leaderzy, kompozytorzy, a jednocześnie sekcja rytmiczna oraz doświadczeniach wyniesionych ze spotkań z wieloma wybitnymi muzykami postanowilismy zrealizowac projekt w duecie - muzykę przeznaczona wyłącznie na kontrabas i perkusję, wyzwalając te instrumenty z czysto rytmicznej, drugoplanowej roli.
Czyste i ponadczasowe akustyczne brzmienia oraz bardzo nam bliska głęboka jazzowa emocjonalność były dla nas inspiracją. Otwarta forma improwizacji wpisuje się w poszczególne kompozycje stanowiąc ich nierozerwalną całość, co z pewnościa oddala ten projekt od utartych jazzowych schematów, nadając mu jednocześnie niepowtarzalny charakter.
Stworzenie równowagi pomiedzy kompozycją a improwizacją jest w przypadku kontrabasu i perkusji bardzo trudne do osiągnięcia, tak ze względu na naturalne predyspozycje dynamiczne tych instrumentów, jak i ich ograniczenia harmoniczno-fakturalne. Udało się to nam dzięki stworzeniu unikatowej struktury i oryginalnym kompozycjom, oraz podporządkowaniu improwizacji ich formie...
Marcin & Bartłomiej Brat Oleś
Olesiowie, najbardziej rozchwytywana sekcja rytmiczna polskiego jazzu, wreszcie na swoim
Bracia Bartłomiej (perkusja) i Marcin (kontrabas) Olesiowie to najbardziej kreatywna sekcja rytmiczna krajowego jazzu. Mają na koncie współpracę między innymi z Mikołajem Trzaską, jak i wybitnymi osobowościami światowej sceny (Davidem Murrayem, Theo Jorgensmannem, Simonem Nabatovem, Chrisem Speedem), a także albumy solowe. To pierwsza płyta nagrana w duecie, co dziwi, bo ta formuła okazała się dla nich wręcz wymarzona.
Muzyka wyłania się z długiego pomruku, lecz ten krążek nie jest statycznym studium brzmieniowym. Po chwili bracia się rozkręcają, wciągają transowym pulsem, nie unikając przy tym melodii. Genialna robota Marcina często posługującego się smyczkiem raz przywodzi na myśl energię dawnych folkowych grajków, raz tchnie medytacyjnym skupieniem odwołującym się do tradycji Orientu, to znów nabiera iście kameralistycznego wyrafinowania. Bartek potrafi zagrać bardzo dynamicznie, nadając muzyce porywającą motorykę, a jednocześnie co rusz wyzwala perkusję z typowej dla niej rytmicznej funkcji, subtelnie cieniując, oszałamiając inwencją kolorystyczną. Wszystko to w połączeniu z ciepłym, klarownym brzmieniem sprawia, że płyta jest zaskakująco przystępna.
Łukasz Iwasiński
Przekrój 42/2008
Nieczęsto trafiają się nagrania samej sekcji rytmiczniej, czyli basu i perkusji. Nietrudno zgadnąć dlaczego. Kontrabas nie jest wystarczająco ruchliwym instrumentem, by zainteresować słuchacza, a konwencjonalnie potraktowana perkusja w większych dawkach może jedynie nużyć. Są jednak muzycy, którzy potrafią na tych instrumantach grać w sposób niesztampowy, mają tak doskonałą technikę albo umiejętności twórczego wykorzystania ich możliwości. Ważne jest także, by zarówno bas jak i perkusja grały z wyobraźnią, kreatywnie, ale jednocześnie z idealnym porozumieniem. Te warunki spełniają bracia Oleś, którzy z racji powiązań rodzinnych, a także wieloletniej współpracy odczuwają i reagują niemal jak jeden muzyk.
Duo nie epatuje techniką. To raczej przypadek, gdy instrumenty sekcji rytmicznej zostaja wyrawne z tradycyjnego kontekstu i zmuszone do grania rzeczy, których byśmy sie po nich nie spodziewali. Począwszy od celebralnego, misteryjnego Three Chords, przez motoryczną Betulę po peregrynację blisko i środkowowschodnie mamy tu do czynienia z muzyką daleko wykraczającą poza idiom jazzu.
Także w sferze brzmieniowej obok pizzicato słyszymy bogate partie kontrabasu grane arco, w sposób przywodzacy na myśl raczej instrumenty strunowe ludowej prowienencji. W kompozycji Afrik mamy najczyststsza Afrykę tętniącą gorączkowymi rytmami i szemrzącą perkusjonaliami.
Nie brakuje też impresjonistycznych pejzaży malowanych barwowo użytymi instrumentami perkusyjnymi i traktowanym smyczkiem kontrabasem.
Duo to interesująca propozycja ekspolracji możliwości brzmieniowych sekcji rytmicznej, a także prezentacja szerokich zainteresowań braci, o jakich dotąd nie wiedzieliśmy.
Marek Romański
Jazz Forum 12/08
Za każdym razem, kiedy wydawnictwo Fenommedia wypuszcza w świat nową płytę braci, nie mogę oprzeć się refleksji, że nazwa firmy jest trafna jak rzadko kiedy. Marcin (kontrabas) i Bartłomiej (perkusja) są być może największym fenomenem polskiego jazzu ostatnich lat. Potwierdza to nowy album, najbardziej spektakularne jak dotąd wspólne przedsięwzięcie bliźniaków. Zamiast nagrań z którąś z person światowej muzyki improwizowanej, dostajemy dziesięć utworów tylko na bas i perkusję. Trudno w to uwierzyć, bo możliwości brzmieniowe instrumentów eksplorowane są z taką wyobraźnią, jakby Olesiów było czterech. Ciekawe autorskie kompozycje – eleganckie, a zarazem kipiące energią – bracia rozwijają w pełnych emocji improwizacjach. Nie musi to wcale oznaczać szalonej gonitwy. Emocje zaszyfrowane są także wminutach kontemplacyjnego, ambientowego grania. Jazzowy egzamin dojrzałości Olesiowie zdają celująco.
Jędrzej Słodkowski
Gazeta Wyborcza 21.11.2008
Nagranie płyty, na której jedynymi instrumentami są kontrabas i perkusja – kojarzone zwykle "tylko" z podstawą zespołu, jego bazą rytmiczną i fundamentem do rozwoju dalszych rozważań melodyczno-harmonicznych – nie byłoby możliwe, gdyby zabrali się za nią słabi artyści.
Trzeba być muzykiem bardzo świadomym swoich zdolności i instrumentu, żeby umieć z niego wydobyć tak szeroką skalę brzmień, by słuchacz nie odczuwał braku, dajmy na to, śpiewu, saksofonu, skrzypiec czy innego medium melodycznego. Co do tego, że bracia Oleś słusznie podjęli się tego zadania, nie mam żadnych wątpliwości.
Jak piszą sami autorzy, na okładce płyty "Duo", ten dwuosobowy projekt miał wyzwolić perkusję i kontrabas z ich drugoplanowej roli. Poza tym, że było to wyzwanie na polu techniki gry, na pewno łatwo od strony czysto koncepcyjnej i kompozytorskiej też nie było. Jak to zrobić i jak rozwinąć, żeby nie zalać słuchacza falą dzikiej, bezkształtnej improwizacji? Co zrobić, żeby płyta nie brzmiała jak jedna, długa solówka? Jak nie zanudzić słuchacza i nie zamęczyć go oczekiwaniem na "wejście" reszty składu, które nigdy nie nadejdzie? Być może tego typu pytania mniej lub bardziej świadomie przepływały przez umysły Olesiów podczas nagrywania "Duo". W każdym razie udało się. Nie dość, że proporcje między improwizacją a spawającymi konstrukcję utworów motywami zostały wyważone z alchemiczną wręcz precyzją, to jeszcze wcale nie brakuje nam innych instrumentów.
Trochę nadnaturalnego klimatu wprowadzają gęsto eksploatowane skrajne możliwości brzmieniowe kontrabasu, z których słynie przecież w ogóle cała rodzina instrumentów smyczkowych. Obfite w kolorystyczną wirtuozerię (granie na podstawku i za nim, flażolety i przechodzenie z gry smyczkiem na pizzicato plus analogiczny akompaniament perkusji) są zwłaszcza intra utworów. Te momenty przypominają pewne pokrewieństwo ze skandynawską sceną jazzową spod znaku oficyny ECM. Szybko jednak te rozległe przestrzenie dźwięku krystalizują się w zwartą, rytmiczną strukturę. Bartłomiej Brat Oleś budzi respekt solówkami bądź motorycznym czy stale napędzonym podkładem pod grę brata (tu oczywiście ze wspomnianym umiarem i subtelnością). Z kolei słuchając Marcina Olesia można odnieść czasem wrażenie, że gra równocześnie na dwóch instrumentach. Olesiowie z równą łatwością wydobywają z perkusji i kontrabasu brzmienia zwiewne, lekkie i jasne, jak ciężkie i mocno osadzone w niskich rejestrach.
To jedna z lepszych, a przede wszystkim bardzo odświeżających płyt jazzowych, jakie udało mi się przesłuchać w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Po jej przesłuchaniu, spojrzenie na sekcję rytmiczną zespołu już nigdy nie będzie takie, jak kiedyś.
Katarzyna Paluch
Onet.pl
LINERNOTE
After many years of collaboration, concerts, and recording sessions, performing as leaders, composers, and a rhythm section at the same time, as well as through our experience gained from encounters with many outstanding musicians, we have decided to start a duo project – music dedicated solely for double bass and drums, liberating these instruments from their typically purely rhythmic, supporting role.
Our inspiration have been the pure and timeless acoustic sound and a deep jazz sensibility that has always been very dear to us. The form of open improvisation becomes an inherent part of each composition constituting its inseparable whole, what certainly distances this project from common jazz patterns, giving it at the same time distinctive character.
It is very difficult to create a balance between composition and improvisation when it comes to the double bass and drums, in light of both the natural dynamics of these instruments, as well as their harmonic and structural limitations. We have achieved this harmony thanks to the unique structure of compositions, and by subjecting the improvisations to their elastic form.
Marcin & Bartłomiej Brat Oleś
6.White Rainbow
7.Mortone
8.Jewisher
9.City Movement
10. Afrik
Twin brothers Marcin and Bartlomiej Brat Oles have lent a unique perspective to several jazz recordings. Both play instruments that provide the rhythm and impetus to front line musicians; but each has his own sense of dynamics and harmony that often gives the music an unexpected dimension.
The Oles brothers have developed their approach and honed their art both as leaders and sidemen, playing with artists including Theo Jorgensmann, David Murray, Simon Nabotov, Herb Robertson and Kenny Werner. With a deep catalog of collaborations, they decided to strip away the extras and record as a duo. Their focus was to move away from common jazz patterns and give the music a distinctive character.
They have succeeded remarkably, their empathy a constant factor in the evolution of the music and they are as comfortable in a mainstream outing as they are in improvising on the spur-of-the-moment.
Marcin is the progenitor of a cornucopia of color on "White Rainbow." Marcin plucks the melody, opening it up with his inventions before taking up the bow. His arco sets up a distinct melodic mood that is chamber-like, and brings in a hypnotic air with its arching, cyclic spin.
Vignettes of sound and tone are the core of several outings including "Skrik." Both players give each other space; intertwining and cleaving, they take different tempos but the logic is indisputable. Topping it all off they stamp their class as conversationalists with some exhilarating call-and-response.
The rhythm of "Afrik" is ripe for dancing. Bartlomiej uses percussion and drums to lay down the tantalizing and irresistible beat, as Bartlomiej bows the redolent melody. The sparks fly on the pulse and kick of the bass drum, in the glow of the soft touch on the double-bass, and in the ability of the two to give meaning to the spirit of the music.
Turning it on with Duo, the Oles' enticing niche makes for an enjoyable listening experience.
AllAboutJazz / Jerry D’Souza
The unexpected should be expected at the very visual that heralds the package of Duo by the twin brothers, Marcin Oles (bass) and Bartlomeij Brat Oles (drums). It suggests complete and utter deconstruction—from destruction to reconstruction—in the strongest possible way. The prospect of rippling water, suggesting the infinite, together with the circles within circles harking to the finite, suggests a musical experience like none ever before. And if this sounds like the advent of something revolutionary, that is because it is—not quite the invention of bebop, but certainly close.
There are at least two things that are so new and exhilarating about Duo. First, this is an unabashed attempt to explore the unfettered depths of tone and color, and the dynamics of rhythm, as well as a masterful attempt to unlock the mysteries of harmonics and chord changes—from instruments that appear to be set free of their finite constructs as they are manipulated into a sonic realm so difficult to imagine it is almost like science fiction. "Three Chords" and "Mortone" are outstanding examples. The starting point for both tracks is to begin with a simple linear structure and then create the most complex and intricate progressions around each. In the former, three chords, and their tonic mathematical finality have been deconstructed and the resultant music is born of pure improvised exultation. "Mortone" is a kind of compositional soul mate as it takes sheer tone from the resonance of the wood and veneer of the bass and applies the vibrations of the strings to shatter all rational impressions of logical sound.
Even in sketches such as "Lukacs," a reverent tribute to Georg Lukacs (one of the 20th Century's greatest Marxist philosophers and literary figures), or the improvised narrative describing "Skrik" (Scream) (the painting by the great Norwegian expressionist painter, Edvard Munch), bass and drums collide soulfully as grumble and growl, wail and howl intertwine gracefully with the rapid ric-a-tic-a-tic and the splashes of cymbals as the musicians work their way through almost through-improvised pieces. Although the music for this duo slants somewhat towards Marcin Oles' bass in "Afrik," the tide turns somewhat. Here Bartlomeij Brat Oles breathes life into his variously fixed-tuned percussion array, creating a visually entrancing and life-like canvas that is breathtakingly African—complete with the sound from dawn and the roar to a quieting down at dusk, where the cicadas rule the darkening landscape. And there are five other tracks that are also guaranteed to surprise in more ways than one.
And so, here is the second new and spectacular aspect this record: It treads softly across the expanse of improvised and composed music. It takes apart tonal values that occupy the realm of pure sound; it shatters the mathematics of rhythm and creates a moveable feast of music that evolves as it goes along, every time it is heard. And that's real jazz.
AllAboutJazz / Raul d'Gama Rose
The Polish Oleś brothers, Marcin on bass and Brat on drums, are like the William Parker and Hamid Drake from Europe. They can play in any environment, with any musician or line-up, playing strong and in line the other musicians' musical vision, yet still sounding like themselves: creative, rhythmical, lyrical. To hear them play with just the two of them, as they do here, is a real treat. And if you think that a line-up of just bass and drums is a little too limited to be captivating or gripping, think again. I could give several examples, but just take "Skrik" (sampled below), and listen how Brat's drumming, next to being absolutely rock solid, adds variation and accents in support of his brother, while changing in the meantime the piece by moving from a very light touch to the lower sound of his toms and bass drum, herewith mirroring the dialogue that the bass is holding with itself, between the bowed high notes, contrasted with a single deep tone. The result is one of plaintive drama, full of tension and suspense hoping for release. And then listen again to assess how much can really be heard, just played by two instruments that are traditionally only in support roles.
During the album, they move from Ornette Coleman influenced pieces ("Betula"), tracks with a boppish bass vamp à la William Parker ("Lukacs"), klezmer ("Jewisher"), African polyrhythmics ("Afrik"), to more adventurous abstract pieces ("Avalanche"), and whatever the style, the quality is superb: balanced, rich, with lots of feeling. Each piece is not limited to the exploration of one melody or theme, it contains a wealth of ideas, the opening of new possibilities, going beyond predictability, creating new angles and approaches as you move along. There are moments that I was wondering whether the drums were overdubbed, which is not the case. Add to that a high recording quality which gives the music a very crisp and clear sound, as if they're playing in your living room. William Parker and Hamid Drake also recorded a duo CD ("Piercing The Veil"), but they added a whole arsenal of additional instruments, here you get the real stuff : just bass and drums, but Goethe's line "in der Beschränkung zeigt sich erst der Meister" (it's only within a context of strict limitations that a true master reveals himself) has never been more true. This is definitely not a record that will only please drummers and bass-players, this album should appeal to all music lovers. It is fun, expressive, moving, adventurous, melodic and accessible. Don't miss it.
Faced with any bass and drums duo, the question is always going to be: does it pass the music minus one test? It is a brave and unforgiving furrow which not too many choose to plough. Of those that do, they often stretch the parameters by using tuned percussion or additional wind instruments like William Parker and Hamid Drake in their celebrated duets, or double-up on another string instrument like Henry Grimes and Rashied Ali (Porter Records, 2008), where recitations also leaven the mix.
Citing a deep jazz sensibility, brothers Marcin and Bartlomiej Brat Oles choose to go it alone with just their bass and drums respectively on Duo, eschewing exotica bar thumb pianos and shakers on the closing "Afrik." Known for their collaborations with visiting North Americans like David Murray, Kenny Werner, and Ken Vandermark, as well as European luminaries including Theo Jorgensmann and Simon Nabatov, the brothers are one of the leading rhythm sections on the burgeoning Polish scene.
Not only do they keep to the instrumentation spare, but they also often adhere to the roles those instruments would occupy in a regular band. So B. Oles' drums regularly mark time, while M. Oles' bass carries the melodic line. It's no surprise to see that six of the ten tracks are credited to the bassist, though three stem from the drummer, with one joint effort. Both are skilled players with chops to spare, with Marcin particularly adept with his bow, but they perform without ostentatious technique. Consequently the program stands on the strengths of the compositions and the ensuing improvisations.
"Three chords" gets the proceedings off to a promising start with atmospheric tinklings and mysterious arco sweeps, before the drums kick in and the bass extemporizes, using the titular bowed motif as a recurring theme. This tactic is used again elsewhere in the program and is evidence of a strong sense of organizational structure, essential in this barebones setting. Elsewhere there are some attractive melodies as on "Betula," "White rainbow," and "Afrik," and it wouldn't be a surprise to see some of these pieces resurface in a more conventional setting.
Ultimately, though the Oles brothers conjure a cohesive sound world complete in itself, to pass the test it is one best entered perhaps a few tracks at a time.
AllAboutJazz /John Sharpe
Questo album è davvero impressionante. I due gemelli polacchi Marcin e Bartlomeij Brat Oles inventano una miriade di suoni che nessuno poteva immaginare essere presenti nelle potenzialità strutturali di un contrabbasso e di una batteria.
Lo fanno con grande sapienza tecnica e con grande fantasia compositiva ed improvvisativa. La musica è fresca ed originale, piena di suggestioni, di magie, di capacità espressive miracolosamente dilatate all'infinito. Fin dall'inizio l'obiettivo dichiarato dei due fratelli era quello di rompere le barriere dinamiche, armoniche e strutturali dei loro strumenti e l'obiettivo pare perfettamente centrato.
Dimenticatevi il drum 'n' bass basato solo sul groove e poco più. Qui abbiamo dieci composizioni/improvvisazioni (per stessa ammissione dei due protagonisti il confine è molto labile) che respirano in maniera assolutamente organica, che raccontano storie astratte ma concrete allo stesso tempo.
Storie di vita e di saggezza, storie di dramma e di passione, storie di sconfitte e di clamorose rivincite. Insomma storie della vita e della morte, del mistero dell'esistenza. E scusate se è poco...
italia.allaboutjazz / Maurizio Comandini