Mateusz Kołakowski / Dave Liebman
Live at Jazz Standard, New York
Mateusz Kołakowski – piano
Dave Liebman – soprano sax, wooden flute
1. Nature Boy - Eden Ahbez
2. Body and Soul set I - John Green / Edward Heyman
3. Free - Mateusz Kołakowski / Dave Liebman
4. Nardis - Miles Davis
5. Footprints - Wayne Shorter
6. Body and Soul set II - John Green / Edward Heyman
Recorded live September 9, 2008 at the Jazz Standard, New York; Produced by Art-Promotion, executive producer: Fenommedia
Fenommedia 2009 FM 09-009
LIVE AT JAZZ STANDARD
Clichés: statements one hears ad nauseum and tend to disbelieve after awhile, but sometimes the reason clichés exist is that they are true.
Cliché #1: Young musicians these days are incredibly advanced and way ahead of the curve (possibly because of the preponderance of good jazz education?)
Cliché #2: Jazz is a universal language and that more than ever has no geographical borders.
Cliché #3: It is still liberating and a challenge to play on “standards” and a wonderful way for musicians to get to know each other.
Somewhere around 2002-03 I was introduced to Mateusz who was just a teenager at the time. Since then we have corresponded with news of his budding success, his studies in both classical and jazz and of course tapes of his playing to which I would make comments. Finally, we met at his invitation to play one night at the Jazz Standard sponsored by the Polish Cultural Institute. We named a few mutual standards, discussed some very bare “arrangements” and played. This CD is the result.
All the above “clichés” hold true here. Mateusz is an extremely talented pianist, trained in the way so many musicians from Eastern Europe are in the classical tradition. A few days ago he told me he is working on Prokoviev’s 2nd Piano Concerto, which by coincidence was a point of discussion between my old compatriot, pianist Richie Beirach and myself a few months ago-not an easy piece!! (In fact, Mateusz reminds me a lot of Richie in his depth of harmonic understanding and of course prodigious technique.) The fact that we could so quickly communicate playing old war horse tunes is a testament to the universality of jazz as well as the material itself.
I am very proud to have met such a great young talent and fine human being. This gentleman is well on his way in the musical world-we can only wait, see and listen.
April 12 2009; Stroudsburg, PA USA
David Liebman
Wyśmienity duet łączący kultury i pokolenia. Dowodzący zarazem – teoretycznie oczywistej, lecz w praktyce zbyt rzadko realizowanej – tezy, iż formuła jazzowego standardu nie musi oznaczać sztampy, popisywania się ogranymi patentami, lecz może być punktem wyjścia do ze wszech miar twórczych interpretacji. Mateusz Kołakowski to młody (rocznik 1986), szalenie kreatywny rodzimy pianista (będący jednak w cieniu innych wschodzących gwiazd krajowej jazzowej pianistyki); saksofonista Dave Liebman (rocznik 1946) nie wymaga chyba szczególnych rekomendacji (dla porządku – partner Milesa Davisa w latach 1973-74, lider wielu składów, ceniony pedagog). Muzycy bawią się znanymi kompozycjami (m.in. „Nature Boy”, „Body and Soul”, „Footprints”), dekonstruują je czasem u samych fundamentów, krążą wokół tematów, zapętlają się i zacinają. Nie jest to jednak przejaw postmodernistycznego dyskursu prowadzonego z jazzową tradycją, lecz podejście jak najbardziej serio, pozostające w zgodzie z poetyką współczesności, a zarazem indywidualną wrażliwością artystów. Operujący nierzadko ostrym tonem i nieco nerwową ekspresją, ale w pełni zdyscyplinowany sopran Liebmana wyśmienicie splata się z pełną zakrętów, niekiedy silnie zrytmizowaną pianistyką Kołakowskiego. Doskonała płyta firmowana przez kojarzoną przede wszystkim z wydawnictwami braci Olesiów rodzimą oficyną Fenommedia.
Łukasz Iwasiński
artpapier.com
Mateusz Kołakowski nieczęsto koncertuje w Polsce i zdaje się, że tylko dobrze zorientowani fani nowoczesnego jazzu wiedzą o nim coś więcej. A bardzo młody (nadal!) Mateusz skupia się na rozwijaniu własnych umiejętności. Dobrze temu służą kontakt i wspólne koncerty z Dave’em Liebmanem. Ten znany w świecie saksofonista (specjalizuje się w grze na sopranie) jest także bardzo cenionym w Ameryce pedagogiem, autorem podręczników nowoczesnej harmonii, teoretykiem i postacią niezwykle poważną!
Niedawno Mateusz grał z Liebmanem w Polsce promując tę właśnie płytę, nagraną na żywo podczas koncertu we wrześniu 2008 roku w słynnym nowojorskim klubie Jazz Standard. Nagrania mają już więc ponad rok, ale w tego rodzaju muzyce nie ma to żadnego znaczenia, nie podlega ona modom, a brzmienie akustycznego fortepianu i saksofonu jest takie, jak pół wieku temu.
Czy można określić muzykę, którą grają w duecie jako free? Być może tak, ale należy pamiętać, że to bardzo specyficzne free – podstawą są standardy, kompozycje sprzed kilkudziesięciu lat! Jest tylko jeden utwór – najkrótszy, który nie jest standardem i który jest zatytułowany właśnie Free. Także w nim pojawiają się ulubione chwyty obu muzyków i dlatego nie różni się stylistycznie od pozostałych.
Mamy tu przede wszystkim zabawę motywami, i dialogi oparte na podchwytywaniu i naśladowaniu fraz. Zarazem muzyka jest tak swobodna, że na jednej płycie mogły się znaleźć dwie wersje Body and Soul. Ich porównanie może być też fascynujące dla słuchacza. Saksofon sopranowy w rękach Liebmana jest nieprawdopodobnie ekspresyjnym instrumentem. Często stosowane dźwięki powyżej skali, niektóre nie w pełni kontrolowane, dwudźwięki, artykulacja sprawiająca wrażenie jęków, słowem – ogromna gama środków wykonawczych sprawiająca wrażenie ważnej opowieści.
Forma zostaje zintegrowana poprzez powtarzanie motywów, akordów, czasem wybór skali. Często w akompaniamencie jest jedna funkcja lub centrum tonalne (szczególnie w fortepianie solo), wokół którego oscyluje cały układ dźwięków. Czasem któryś z muzyków przywiązuje się do jednego motywu rytmicznego i powtarzając go zmienia melodię i harmonię. Dobrym tego przykładem może być Nardis, które w wielu miejscach poprzez uparte stosowanie kwartowej harmonii brzmi tak, jakby grał McCoy Tyner. Ale też bywają zaskakująco łagodne frazy, tak jak na przykład zakończenie Nature Boy sparafrazowanym Preludium e-moll Chopina.
Footprints miejscami przypomina muzykę współczesną, jaką moglibyśmy usłyszeć na koncercie Warszawskiej Jesieni.
Bawienie się poszczególnymi, charakterystycznymi motywami wziętymi z tematu (niekoniecznie z początku) może trwać dowolnie długo, aż muzycy uznają, że się wyczerpał i należy przejść do następnego. Nie jest to granie po formie, tylko prawdziwe fantazjowanie i takie podejście stanowi nową formę w jazzie. Jest też bardzo twórcze. To jakby komponowanie na innej muzyce, reguły ustala twórca.
Ryszard Borowski
Jazz Forum 12/09